Postcard written and postmarked on December 8, 1944 by Anna Lau in Piotrków, Poland to her sister Ebzbieta in Mädchenheim, Germany
My love! Marysia wrote to you yesterday so that’s why I didn’t. This morning, father went to the city so he took this card with him. At 10 a.m. a horrible thing happened to us. We were a few houses away when it happened before our eyes. Like last time I took almost all the things to the basement. That day I was working from very early in the morning. Unfortunately, it was for nothing. I blame myself that I should have taken one suitcase and also your suitcase with medications instead of supplies but well, almost everybody made the same mistake. After a few hours we reached Łowiecka Street. Father met a friend’s wife there who let us stay in a flat with two rooms on the third floor. She was afraid of living there but we accepted it with gratitude. We felt very good there. Marysia felt good there as well, same as the birds who were living nearby in the tree in the garden. Unfortunately, we spent only two days there. After this time the entire street quadrangle suffered the same fate. There was no other way, we had to endure the cold, however there was nowhere to hide, and we had to go to the west. In the evening, we reached Komorów. What happens next – who knows?. We haven’t gone through these dark times and dark moments like you have. I am so happy that you received the package. I am sending you hugs and kisses.
Moja miłość! Marysia wczoraj do Ciebie napisała, więc nie napisałam. Dziś rano ojciec jedzie do miasta, więc zabierze ze sobą tę kartkę. Moje złoto – o 10 rano przydarzyła nam się ta straszna rzecz. Byliśmy kilka domów dalej, kiedy to się stało na naszych oczach. Jak ostatnim razem prawie wszystkie rzeczy zabrałem do piwnicy. Tego dnia pracowałem od samego rana. Niestety nic nie poszło. Obwiniam się, że powinienem był wziąć jedną walizkę, a także twoją walizkę z lekarstwami zamiast zapasów, ale cóż, prawie wszyscy popełnili ten sam błąd. Po kilku godzinach dotarliśmy do ulicy Łowieckiej. Ojciec spotkał tam żonę przyjaciela, która pozwoliła nam zamieszkać w dwupokojowym mieszkaniu na trzecim piętrze. Bała się tam mieszkać, ale przyjęliśmy to z wdzięcznością. Czuliśmy się tam bardzo dobrze. Marysia też dobrze się tam czuła, podobnie jak ptaki, które mieszkały nieopodal na drzewie w ogrodzie. Niestety spędziliśmy tam tylko dwa dni. Po tym czasie ten sam los spotkał cały czworobok uliczny. Nie było innej drogi, musieliśmy znosić zimno, ale nie było gdzie się schować i musieliśmy jechać na zachód. Wieczorem dojechaliśmy do Komorowa. Co dalej – wiesz. Nie przeszliśmy przez te mroczne czasy i mroczne chwile tak jak ty. Bardzo się cieszę, że otrzymałeś paczkę. Przesyłam Ci uściski i buziaki